IDEE   NOWEGO   SPOŁECZEŃSTWA

 Strona główna Opinie Spis treści

 

 

 (24) Szukanie drogi

            Wszelki kryzys oznacza, że coś się kończy, coś się zaczyna; w epoce kryzysu następuje więc zawsze polaryzacja społeczeństwa na tych, którzy podążają z prądem ewolucji i na tych, którzy zostają w tyle lub dokonują samounicestwienia. W taki sposób zmienia się również oblicze społeczeństwa w naszych czasach.

            Pojawiły się już nowe elity młodej generacji:

-          zorientowane planetarnie („world-minded” a nie „nation-minded”);

-          rozumiejące ogólnoludzką potrzebę zahamowania dewastacji przyrody;

-          tolerujące ludzką różnorodność etniczną i kulturową;

-          reprezentujące „ludzkie wartości”, jako opozycyjne wobec dominacji i „patriarchatu”;

-          dalekie od ideologicznego dogmatyzmu;

-          bardziej wrażliwe moralnie od poprzednich pokoleń;

-          fascynujące się muzyką i śpiewem oraz grami komputerowymi i łącznością internetową, a nie zabijaniem „wrogów”, jak to było w poprzednich pokoleniach.

Równolegle rośnie nieporównywalnie większa liczba ludzi odrzuconych przez cywilizację z powodu nędzy materialnej, braku edukacji i wychowania w klimacie ideowym odległej przeszłości. Są wśród nich m. in.:

-          ludzie niewykształceni, i nieudolni do odpowiedzialnej pracy, nie kwalifikujący się do zatrudnienia;

-          ofiary bezrobocia technologicznego;

-          ofiary fatalnych eksperymentów gospodarczych, w których George Soros widzi przejaw „ideologii fundamentalizmu rynkowego”;

-          zbiorowości społecznie zdegradowane i ostatecznie spauperyzowane.

W takim rozdartym świecie rozwijają się nowe wspólnoty ponadnarodowe, które przyjęło się nazywać „globalnymi” i „globalistycznymi”:

-          ponadnarodowe bloki finansowe i handlowe;

-          ponadnarodowe koalicje polityczne i głęboko utajnione koalicje wywiadowcze oraz policyjne;

-          ponadnarodowe koalicje NGO’s (Non Governmental Organizations- organizacje pozarządowe);

-          ponadnarodowe organizacje wyznaniowe;

-          ponadnarodowe organizacje terrorystyczne;

-          ponadnarodowe związki zorganizowanej przestępczości.

To nie jest już świat naszych ojców i dziadów; w tym świecie rządzą już inne reguły polityczne. Jeśli ktoś Wam ogólnikowo ględzi o „globaliźmie”, zapytajcie go, który z tych rodzajów koalicji ma na myśli.

            Zmienia się charakter pracy w krajach gospodarczo rozwiniętych; rozwinął się niebywale sektor usług, zmniejsza się zapotrzebowanie na niektóre surowce, od lat 50-tych spada ilość robotników fizycznych, których zaczynają zastępować tzw. „robotnicy wiedzy”: wysoko kwalifikowani specjaliści  rozwijający i obsługujący „wysokie technologie” w odróżnieniu od tradycyjnych, „niskich technologii”.

            Dla dopełnienia obrazu, chciałbym przytoczyć głos dyskusyjny prof. dr habil. Ludwika Tomjałojca, który z przyczyn technicznych nie mógł się ukazać wcześniej, a udostępnienie którego wszystkim odbiorcom naszej listy jest moim obowiązkiem. Patrząc z troską na dobijanie przyrody przez głupców rządzących w chyba wszystkich krajach świata pisze on m. in:

            „czy jednak przegęszczona ludzkość, która tłamsi swe nie zniszczone jeszcze resztki elit intelektualnych, będzie w stanie cokolwiek zdziałać? W to wątpię, jako biolog, znający choćby wyniki badań Hansa Selye, twórcy koncepcji stresu. Selye wykazał na przegęszczonych populacjach innych ssaków naziemnych, że w takich warunkach załamuje się cały ewolucyjnie ukształtowany system społeczny danego gatunku, a pojawia się hyperagresja, i „dziki egoizm” , hyperseksualizm, zanik opieki nad potomstwem, rozpadanie się związków „małżeńskich” u gatunków monogamicznych, narastanie chorób psychicznych i szerzenie się ułatwione chorób zakaźnych. Prawidłowość ta dokładnie tak samo ujawnia się w molochach miejskich u ludzi, a większość wpływających na kształt cywilizacji ludzi  już przecież mieszka w eksplodujących miastach”.

            Takie kłębowisko stanowi współczesna ludzkość. Gdybyśmy mogli je zkwantyfikować, otrzymalibyśmy jeden z rozkładów zmiennej losowej, którymi zajmuje się statystyka matematyczna. Zastosujmy więc możliwie najprostszą kwantyfikację, podzielmy zbiorowość ludzką według stosunku do istniejących monopoli władzy, nie zapominając przy tym, że jest to tylko operacja myślowa, mająca za zadanie ułatwić nam zrozumienie tematu. Pozwala to wyróżnić trzy warstwy  w istniejącej piramidzie ludzkiej:  

-          Obrońców status quo, czyli tych, którzy czują się związani  z istniejącymi monopolami władzy i gotowi są zrobić wszystko dla obrony swych uprzywilejowanych pozycji;

-          Tych, którzy znaleźli się na samym dnie, głodnych, niewykształconych, trwale bezrobotnych, niezdolnych do jakiegokolwiek ukierunkowanego działania, żeby zmienić swoją sytuację.

-           Między jednymi a drugimi znajduje się z reguły najliczniejsza i najbardziej aktywna część ludzkości, a przede wszystkim pełna energii młodzież świata. To są ci, których cytowany w odcinku nr. 12 przywódca polskich socjalistów, Zygmunt Żuławswki nazywa „klasdą pośrednią” – po środku między władcami a niewolnikami – a Ryszard Kapuściński, słowami dworzanina ostatniego cesarza Etiopii, nazywa ich „tymi, którzy mają trochę”, pomiędzy tymi który maja wszystko a tymi, którzy nie mają niczego.

Ten aktywny środek społeczeństwa jest spolaryzowany, rodzi zarówno ruchy dekadenckie, schyłkowe, samobójcze jak i ruchy pionierskie, przynoszące nadzieję przetrwania i dalszej ewolucji.

            Ruchy dekadenckie, to wszelkie ruchy napędzane myślą o „wspaniałej” przeszłości oraz ksenofobiczną nienawiścią; rasistowskie, nacjonalistyczne, komunistyczne, wyznaniowe itp. Wiodą ich demagogiczni szarlatani, zwodziciele, synowie ciemności choćby nawet chodzili w szatach kapłańskich wszystkich wyznań. Proponują oni zawsze jeden prosty, znachorski .lek który w cudowny sposób rozwiąże wszystkie problemy i zapewni powszechna szczęście. Może to być zabicie, wypędzienie lub zniewolenie innej grupy ludzkiej, ale może to być także absolutyzacja  skądinąd pozytywnego zachowania się lub wynalazku, jak religijność, ograniczenie konsumpcji , zbieranie śmieci, energia odnawialna  itp. Zawsze prosty środek do rozwiązania skomplikowanych i nie dość dobrze rozpoznanych problemów. Trudno się dziwić, że taki sposób myślenia trafia do umysłów najprymitywniejszych ludzi, widzą w nim ostatnią „deskę ratunku”. Demagodzy, którzy głoszą takie brednie, nie zawsze są zdemoralizowanym oszustami, często bywają po prostu oderwanymi od rzeczywistości idealistami, patrzącymi na świat z pozycji wysokiej samooceny nauczyciela (także akademickiego) lub kapłana. Traktują oni nazwy pewnych faktów jako fakty i wierzą mocno w siebie, w swoje powołanie. Im bardziej są uczciwi, tym bardziej są niebezpieczni; najstraszniejsze rzezie przeszłości i wojny wyznaniowe wszczynali i prowadzili z reguły asceci o wysokiej moralności osobistej, jak np. Cromwell lub Wielki Inkwizytor Torquemada.

            Całe szczęście, że większość młodzieży naszych czasów nie dowierza demagogom, zachowując zdrowy rozsądek, a przecież nie tak dawno jeszcze było inaczej. Pamiętam czas, kiedy katolicy, ewangelicy, prawosławni nazywali siebie wzajemnie „heretykami” i straszyli ogniem piekielnym, o innych wyznaniach już nie wspomnę. I ten horror się skończył, dziś Chrześcijanie wszystkich wyznań, Żydzi i Muzułmanie  potrafią razem się modlić. Nikt tego przełomu nie zauważa, ale to jest coś niewyobrażalnego dla poprzednich generacji, oznaczając, że największa bariera na drodze ku ogólnoludzkiej solidarności, bariera nienawiści wyznaniowej, została już złamana. Współczesny fundamentalizm wyznaniowy to tylko „przedśmiertne polepszenie” dawnego barbarzyństwa, uzbrojony jednak w nowoczesne środki techniczne może wywołać skutki przerastające skutki dawnych wojen.

            Wszyscy się dziwią, że tak liczne rzesze młodych ludzi przybywają na spotkania z Janem Pawłem II. Bo oni szukają drogi, a on ich nie odpycha księżowską ani patriarchalną retoryką. Szukają nowej wspólnoty, posłuchajmy, co mówią:

            „Moje uczestnictwo we wspólnocie jest w jakimś stopniu buntem przeciwko nauczycielom, którzy ciągle wmawiali nam, uczniom, że nie stać nas na nic wartościowego......

Tacy ludzie, jak ja, wchodzą do ruchu, bo zawiedli się na wszystkim: na polityce, na demokracji, ale głównie na innych ludziach. Tu, we wspólnotach, jest prawdziwa, bezinteresowna miłość......To jest nowa kontr kultura, protest przeciwko śmieciom, które usiłuje nam wcisnąć komercja. Ten bunt jest zrozumiały doszliśmy do momentu, kiedy zniknęły wszelkie wartości , gdy liczą się tylko pieniądze i seks. Młodzi zaczęli szukać czegoś, co  jest bardziej prawdziwe, co nie robi z nich masy, ale dostrzega ich jako jednostki. Na razie rzeczywiście jest tak, że oni odrzucają politykę, ale myślę, że będą mieli w przyszłości wpływ na Polskę, że zmienią świat.” (W. Czuchnowski, Rybka szczerzy zęby, Gaz.Wyborcza z 20 sierpnia 2002).

            Podobne asocjacje idealistycznie myślącej młodzieży powstają wśród innych wyznań, nie wyłączając Muzułmanów. Niestety, nie wiemy niczego o Muzułmanach, nie rozumiemy ich, nie potrafimy pojąć ich żarliwości religijnej, w konsekwencji nie potrafimy odróżnić młodych Muzułmanów, którzy chcą wraz z nami budować Nowe Społeczeństwo od ich rówieśników, którzy dyszą nienawiścią zabijania i niszczenia. Tak jak kiedyś Stalin pisał, że socjaldemokraci są najgorszym wrogiem komunizmu, o wiele gorszym od kapitalizmu, tak dzisiaj Muzułmanie rozumiejący nazwę „dżihad” jako duchową drogę walki Dobra przeciwko Złu, drogę wspólną  mistyków wszystkich wyznań, są prześladowani i nieraz zabijani jako najwięksi wrogowie przez tych Muzułmanów, którzy pojmują „dżihad” jako krwawą jatkę. Tragiczne jest to, że ci pierwsi są dziś całkowicie osamotnieni, bo nie potrafimy ich zidentyfikować, nie potrafimy im podać ręki i nieraz płacą za grzechy tych współwyznawców, którzy ich nienawidzą. Jak już wspomniano wcześniej, terroryzm islamski to nie walka z USA, lecz walka o dusze Muzułmanów, wszystkich Muzułmanów, aby nie mieli wyboru jak tylko opowiedzieć się po stronie fanatyków. Nie rozumiemy tego, co dzieje się w świecie muzułmańskim, a tam właśnie toczy się wojna  między światem nieludzkim a światem przyjaznym ludziom, między światem nienawiści i światem ogólnoludzkiej solidarności.

            Młodzież w większości szuka jednak nie idealistycznych i indywidualnych lecz pragmatycznych i organizacyjnych rozwiązań. To są ci wszyscy, którzy z poświęceniem pracują w różnych krajach świata dla ratowania naturalnego środowiska człowieka. Po angielsku środowisko nazywa się „environment” , jego obrona: „environmentalism”, to co innego niż ekologia, która jest dyscypliną naukową. W Polsce przyjęło się jednak nazywać obrońców środowiska naturalnego „Ekologami” lub „Zielonymi” i będę się posługiwał tymi popularnymi nazwami w dalszych tekstach.

***

 

Ostatnia modyfikacja: 05 października 2002