IDEE   NOWEGO   SPOŁECZEŃSTWA

 Strona główna Opinie Spis treści

 

 

 

 (14) Nasz ślepy mózg

            Ze wszystkich książek omawiających ewolucję biosfery  najwyżej cenię dzieło Ericha Jantsch’a,  The Self-Organizing Universe. Scientific and Human Implications of the Emerging Paradigm of Evolution, Pergamon Press 1979, który idąc za  Mac Lean’em nazywa nasz mózg „potrójnym mózgiem” wyjaśniając, że oznacza to, iż „trzy mózgi funkcjonują w jednym. W pełni rozwinięty mózg przedni składa się z trzech różnych części z których każda ma swoją własną inteligencję, własny subiektywizm, własne poczucie czasu i przestrzeni, własną pamięć i własną motorykę.” Są to: mózg gadów, mózg paleo-ssaków (starych ssaków), zwany zwykle systemem limbicznym i mózg nowych ssaków zwany korą mózgową (neocortex). Wszystkie trzy różnią się chemicznie i strukturalnie.

            Ewolucyjnie najstarszy mózg gadów, stanowi w języku E. Jantsch’a „podwozie systemu nerwowego”. Zawierając pień mózgu i rdzeń przedłużony powstał przypuszczalnie przed 250-280 mln lat. Steruje on podstawowymi funkcjami organizmu jak oddychanie, krążenie i ciśnienie krwi, trawienie i ruchliwość. Służy on określaniu terytorium, walkom rytualnym, zastraszaniu przeciwnika, formowaniu hierarchii społecznej, pozdrowieniom, zalotom, uporządkowanej migracji i odgradzaniu się.

            Mózg paleo-ssaków, który nazywać będę tutaj mózgiem limbicznym, powstał prawdopodobnie u najstarszych ssaków przed ok. 165 mln. lat. Składa się on z płatu zwanego hippokampem i z tzw. ciała migdałowatego. Mózg limbiczny przechowuje informacje o naszych doświadczeniach życiowych, nadając im wartość dodatnią, ujemną lub obojętną zabarwioną emocjonalnie, jest źródłem naszych emocji. Dzięki niemu ssaki potrafią kochać i nienawidzieć, do czego gady i płazy nie są zdolne.

            Cytując Mc Lean’a Erich Jantsch  przyrównuje system limbiczny do prostego ekranu radarowego umożliwiającego orientację w środowisku a z drugiej strony zawężającego naszą wizję świata do ram emocjonalnej tendencyjności.

            Mózg neo-ssaków, na który składa się kora mózgowa i powiązane z nią struktury pnia mózgu pochodzi zapewne sprzed 50 mln lat i dominuje u naczelnych (prymatów) oraz u człowieka. Nie znamy jednak okoliczności powstania naszej samo-identyfikacji i języka; wielu uczonych wyraża przekonanie, że są one wynikiem procesu rewolucyjnego o poza-ludzkim pochodzeniu.

            Jak długo żyliśmy w łańcuchach pokarmowych przyrody jako jeden z wielu gatunków zwierząt, pozostawaliśmy w stanie równowagi z biosferą. Dzięki rozwojowi naszego mózgu opuściliśmy raj natury, uzyskawszy zdolność tworzenia nowych światów symbolicznych i tachnologicznych a także zdolność niszczenia biosfery. Jako drogowskaz dano nam nakaz miłości i przykazanie „nie zabijaj”, nie ograniczające się tylko do gatunku ludzkiego, lecz my chodzimy przeważnie „na skróty” ponosząc bolesne tego konsekwencje.

            Mózg korowy (neocortex) służy do myślenia. Jest ambiwalentny, sceptyczny, ujmuje świat jako kolorowy zbiór zjawisk, z których jedne są bardziej możliwe od drugich, choć żadne nie jest całkowicie pewne. Mózg limbiczny służy do odczuwania: jego świat, to czarno-biały świat zjawisk  całkowicie dobrych lub całkowicie złych. Świat mózgu korowego pozwala na dyskusję, na przekonywanie przy pomocy argumentów; świat mózgu limbicznego jest odporny na wszelkie argumenty, on „wie lepiej” bo nie rozumuje, ocenia tylko co jest dla niego subiektywnie przyjemne lub nieprzyjemne, „dobre” lub „złe” i odpowiednio do tego reaguje emocjonalnie.

Lecz mózg limbiczny rejestruje tylko nasze własne przyjemne i przykre doznania, tylko nasze własne poczucie krzywdy, nie zapisuje krzywd, które my wyrządzamy innym bo po prostu ich nie odczuwa, on ich nie widzi, jest na nie ślepy. Czy bicie jest przyjemne? Dla tego, kto bije, niewątpliwie tak, dla bitego nie; to samo bicie obydwie strony odczuwają  całkiem odmiennie. W wyniku tej ślepoty mózgu limbicznego zawsze uważamy, że my sami jesteśmy „ w porządku”, to tylko „tamci” nie byli albo nie są „w porządku” wobec nas.    

            Nie na płaszczyźnie intelektualnej, racjonalnej, lecz w emocjach leży źródło międzyludzkich konfliktów, ponieważ mówimy innymi językami, reprezentujemy odmienne, często przeciwstawne wartości, gdyż mamy odmienny zapis zdarzeń w naszym mózgu limbicznym: to co jeden uważa za krzywdę, drugi uważa za normalność lub chlubę, to co dla jednego jest istotne, dla drugiego może być bez znaczenia, co dla jednego jest bolesnym cierniem w pamięci, drugi wyrzuca ze swej pamięci i mówi, że nic takiego nigdy się nie zdarzyło.

            Przyjrzyjcie się wszystkim narodom, przyjrzyjcie się prostaczkom i ludziom o statusie akademickim, politykom, duchownym różnych wyznań, przyjrzyjcie się swoim rodzinom i na końcu sobie: wszędzie zobaczycie to samo. Ślepota naszego mózgu limbicznego jest biologicznym fundamentem wszelkich międzyludzkich uprzedzeń i sprawia, że:

-         bardzo łatwo idealizujemy „bliskich” i „swoich” a demonizujemy „obcych”, nie zdając sobie sprawy z tego, że zarówno idealni jak i demoniczni ludzie żyją wyłącznie w naszej wyobraźni:

-         równie łatwo budujemy ideał zbiorowy, tworząc utopie: kapitalistyczną, faszystowską, komunistyczną, wyznaniową lub inną, jakkolwiek idealny system społeczny nie może istnieć, ponieważ wszyscy jesteśmy wciąż w ewolucji, wciąż w drodze, przechodząc od jednych form samoorganizacji do drugich;

-         uważamy nasze priorytety za jedynie dobre i słuszne starając się podporządkować im innych ludzi i nie dostrzegając, że inni mogą żywić odmienne uczucia i mają do tego takie samo prawo, jak my;

-         podzieliliśmy ludzkość na wrogie obozy, głosząc ekskluzywizm wyznaniowy, rasizm, nacjonalizm, liberalizm, socjalizm, klerykalizm i mnóstwo innych „-izmów” nie bacząc, że te podziały egzystują zawsze w naszym mózgu limbicznym.

Ponieważ na tej planecie każdy jest przekonany, że on sam, jego rodzina, jego naród „jest w porządku” w przeciwieństwie do innych, przekonanie to nie wytrzymuje krytyki rozsądku: skoro wszyscy tak myślimy, to nikt z nas nie może być całkiem „w porządku”.

Ta ślepota mózgu limbicznego, służąca dobrze życiu prymitywnej hordy w naszych czasach staje się coraz bardziej niebezpieczna. Generuje ona nie tylko nierozwiązalne konflikty, które wypełniają całą historię, a współcześnie egzemplifikowane są m. in. przez konflikt: izraelsko-palestyński, irlandzko-angielski w Płn. Irlandii, hinuistyczno-pakistański w Kaszmirze, lecz co gorsze, jest źródłem separatyzmu narodowego, bo separatyzm jest rezultatem zranionej tożsamości narodowej, co opóźnia powstanie społeczeństwa planetarnego, jako koalicji wolnych narodów. Oto dlaczego w całym świecie ludzie „nie potrafią się zrozumieć”; mózg limbiczny niczego nie rozumie, on tylko odbiera świat emocjonalnie, jako Dobro i Zło, jako wartości pozytywne i negatywne, a mózg korowy jest u współczesnych ludzi jeszcze na ogół za słaby, aby zrównoważyć mózg limbiczny.

Napięcie emocjonalne, generowane przez mózg limbiczny, może być zaraźliwe; jeśli podniecenie jednego osobnika wywołuje podniecenie całej zbiorowości  możemy mówić o rezonansie emocjonalnym, nazywanym także „spiralą nienawiści”. Jest to zbiorowa eksplozja emocji, miłości (solidarności) wobec jednych, nienawiści wobec drugich, a w takiej sytuacji nawet zrównoważeni ludzie o względnie wysokim poziomie etycznym zachowują się jak zahypnotyzowani lub pogrążeni w narkotykowym amoku, zdolni do prześladowania innych ludzi i zabijania ich: mózg korowy zostaje wyhamowany a mózg limbiczny zdobywa władzę nad człowiekiem, człowiek cofa się wstecz w ewolucji.

Widziałem z bliska, jak zachowują się ludzie pogrążeni w rezonansie emocjonalnym i poznałem osobiście jego uwodzicielską siłę, paraliżującą zarówno wolę jak i rozsądek człowieka. Jak wspomniałem w poprzednim odcinku, jeśli człowiek wpadnie w ten trans, gotów jest oddać życie, aby tylko zabijać wrogów. Po latach pierwszy raz spojrzałem na to zjawisko racjonalnie, jakby z boku, czytając w książce Konrada Loranza o agresjii ( So genannte Böse – Tak zwane zło) o zachowaniu się szympansa broniącego stada. Używany przez publicystów z pełnym szacunkiem zwrot: „pogarda śmierci” nie jest literacką przenośnią, lecz dosłownym określeniem zredukowania człowieka do poziomu agresywnej małpy, broniącej stada.

Politycy często inspirują rezonans emocjonalny  zbiorowości, aby uzyskać poparcie dla swoich decyzji: wojny i rewolucje byłyby niemożliwe bez wsparcia rezonansu emocjonalnego.

Nasuwają się tutaj następujące wnioski:

1)      Jeżeli jedna strona zostaje zaatakowana przez drugą, mózg limbiczny spełnia należycie swoją funkcję: gdzie toczy się walka o zachowanie życia lub własnej tożsamości, Prawo Moralne nie obowiązuje wobec tego, kto je gwałci. Napastnik traktuje tolerancję jako wyraz głupoty napadniętego. Nie można liczyć na wdzięczność ze strony przeciwnika politycznego, wszelka wielkoduszność wobec niego jest zapominana, a często wręcz negowana. Nie wolno tolerować kogokolwiek, kto stosuje zasadę:”przystosuj się do mnie lub zgiń”.

2)      Musimy jednak sterować naszymi emocjami, a możemy tego dokonywać jedynie budując ujemne, tj. stabilizujące sprzężenie zwrotne naszego mózgu korowego z mózgiem limbicznym. Emocjonalnym wyrazem tego sprzężenia zwrotnego jest empatia a jego wyrazem racjonalnym, pragmatyczne myślenie. Jedno i drugie możliwe jest tylko dzięki harmonijnej współpracy naszego mózgu korowego i mózgu limbicznego.

Empatia wyraża się w dążeniu do zrozumienia uczuć drugiej strony, w zdolności do współczucia i wybaczania. Traktując nasze idee jako wartości absolutne albo „jedynie słuszne” myślimy ideologicznie; ten zaś kto myśli ideologicznie, jest sterowany przez swój mózg limbiczny. Pragmatyczne myślenie wolne jest od ideologicznych założeń, szuka optymalnego rozwiązania w każdej, choćby nawet najgorszej sytuacji. Pragmatyczne myślenie zakłada, że niema ludzi absolutnie mądrych ani absolutnie głupich, absolutnie dobrych ani absolutnie złych, że niema także absolutnie dobrych i absolutnie złych rozwiązań problemów decyzyjnych, są tylko rozwiązania lepsze i gorsze- z danego punktu widzenia.

3)      Tam gdzie istnieją dwa przeciwstawne poglądy, nie istnieje jakiś trzeci, „obiektywny”   

 punkt widzenia.  Ten trzeci, wspólny dla skonfliktowanych stron punkt widzenia 

trzeba dopiero stworzyć, trzeba go wynegocjować na drodze kompromisu, a służyć może temu tylko pragmatyczne myślenie. Pragmatyczne myślenie jako podstawa odpowiedzialnej polityki wymaga zaakceptowania faktu istnienia dwu lub więcej wzajemnie wykluczających się poglądów i szukania wspólnego języka kompromisu możliwego do przyjęcia dla wszystkich stron.

Wymaga to zrobienia małego kroczku naprzód przez każdą ze stron, przejawnienia woli kompromisu, woli potraktowania drugiej strony na równi ze swoją stroną., najczęściej, przez przyjęcie do wiadomości wszystkiego, co mają do powiedzenia o nas, choć my się z tym nie zgadzamy. Jeśli tego brak, jeśli nie chcemy słuchać tego, co drudzy mówią o nas, nie można liczyć na zakończenie konfliktu. Niestety, nikt  nie chce słuchać opinii drugiego,  wszyscy każą się podziwiać i sobie tylko współczuć. Tak jest wszędzie. W Ameryce i w Rosji, w Polsce i Palestynie. I to jest niebezpieczne, bo jeśli na czas nie wypracujemy wspólnego języka kompromisu, wszystko może zniknąć w krwawej kurzawie. A krążą już po świecie ludzie, którzy postawili sobie za cel wzbudzenie tej krwawej kurzawy.

4)      Nie można liczyć na współną wizję przeszłości wraz z narodami, z którymi pozostawaliśmy w konflikcie. Przeszłość zawsze będzie nas dzielić, możemy tylko budować wspólną przyszłość na fundamencie wzajemnego poszanowania naszej tożsamości i naszych interesów.

                                                                                            ***

 

Ostatnia modyfikacja: 05 października 2002