IDEE   NOWEGO   SPOŁECZEŃSTWA

 Strona główna Opinie Spis treści

 

 

 

 (12) Droga wyzwolenia

            Komunizm narodził się z przekonania, że usunięcie przemocy ze stosunków międzyludzkich wymaga  „zmiany sposobu  produkcji” przez zniesienie prywatnej własności, oczywiście również na drodze przemocy. Jednym z pierwszych umysłów lewicy, który zrozumiał, że krwawa „doga przez mękę” komunizmu prowadzi do nikąd, był polski działacz związkowy  i jeden z przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej WRN (Wolność, Równość, Niepodległość) Zygmunt Żuławski. Chciał utworzyć niezależną od Kremla Polską Partię Socialdemokratyczną, lecz nie pozwoliło na to rządzące ówczesną Polską NKWD. Zmarł w 1948r. jako jedyny poseł robotniczy z listy PSL Stanisława Mikołajczyka.

            W czasie wojny ujął swoje głębokie refleksje w książce pt. Bogactwo, wolność i moralność. Poprawki ekonomiczno-społeczne. Książka ta, wydana w 1947r. była później wykupywana przez komunistów i niszczona. Pisana prostym, czasem wręcz nieporadnym językiem praktyka, książka ta nie zawiera żadnych „prawd naukowych”, a jedynie doświadczenia własne tego niezwykłego autora. Nie mógł pisać otwarcie, nie mógł nazwać Rosji Sowieckiej po imieniu, więc pisał językiem zakamuflowanym, licząc na domyślność czytelników. Wiele z treści tej książki ma już dziś wartość tylko historyczną, ale zasadnicze idee nie straciły nic ze swojej aktualności.

            Żuławski był moim pierwszym nauczycielem polityki; jego książka pozwoliła mi wyzbyć się „pożyczanego rozumu” wpojonego przez dom, szkołę, tradycyjne polskie środowisko i zacząć myśleć samodzielnie. Kilku znajomych mówiło mi, że książka ta również  pobudziła ich do samodzielnego myślenia, mówili, że lektura myśli Żuławskiego odkryła jakąś samowiedzę, ukrytą głęboko w ich duszach. Sprawdź to sam na podstawie niżej przytoczonych fragmentów:

            „Istotą stosunku ekonomicznego jest problem, w jaki sposób ludzie sami wobec siebie działają w kierunku pokrywania swych wzajemnych potrzeb i jak oni ustosunkowali się nawzajem. A pod tym względem istnieją tylko dwie możliwości: albo łączy ich stosunek równości praw, albo zależność. Albo ludzie działają ekonomicznie na podstawie obowiązujących ich jednakowych praw, albo jeden z nich zdobył przywilej rządzenia drugim i narzucił mu obowiązek słuchania i wykonywania jego rozkazów...................

            Bogactwo przejawiało się i przejawia zawsze w stopniu władzy jednego człowieka nad drugim. Jest ono zawsze wyrazem „różnicy potencjału” ich sił w ich stosunku ekonomicznym czy społecznym i obojętne, czy ktoś zawładnął w nim siłami i wolami dziesiątek, setek czy milionów czy tylko siłą i wolą jednego biednego terminatora szewskiego lub służącej, biednego kancelisty..............Zmieniał się jednak w różnych czasach sposób ujarzmienia......Ta zmiana sposobów ujarzmienia i tytułów władzy, to właśnie zmiana ustrojów społecznych.

            W ustroju kapitalistycznym, który również jest sprzeczny z naturą, podział ludności na klasy, na proletariat i kapitalistów dokonał się też stosownie do posiadanej przez nich władzy. Po jednej stronie stoją panowie: potentaci ziemscy, fabrykanci, bankierzy, dygnitarze państwowi cywilni i wojskowi, bez względu na ich stosunki własnościowe, a po drugiej stoi rzesza niewolników.

Pomiędzy tymi dwiema zasadniczymi klasami społecznymi władców i ujarzmionych jest jeszcze klasa pośrednia. Proces panowania wymaga dużo trudu i pomocy zaufanych ludzi. Z biegiem czasu wyłoniła się więc potrzeba powołania ludzi, którzy nie posiadając sami władzy, za pewne korzyści i przywileje pomagali ją wykonywać i ujarzmiać innych................Ta warstwa pośrednia, to nie ta, która zajmowała pośrednie stanowisko wobec kwestii własności, lecz ta, która zajęła pośrednie stanowisko w hierarchii władzy. Nie posiadając władzy sama, jest ona gotowa pomagać w ujarzmianiu innych w zamian za udzieloną jej część plonów zrabowanych ujarzmionym................

            To tylko pozór, że ludzi dzieli na klasy ich stosunek do własności, pozór który powstał stąd, że w ostatnich wiekach właśnie przy pomocy zagarnięcia własności ujarzmiano ludzi i zmuszano ich do pracy. .......Dzisiaj dyktatura, wszystko jedno – jednego „narodu” czy jednej klasy – jest jednakowym dążeniem  „klas pośrednich” do władzy i panowania  nad większością społeczeństwa, osłanianym tylko odmiennymi słowami. ...........Nie posiadanie własności zapewnia bowiem człowiekowi bogactwo, lecz posiadanie władzy nad innymi. Własność jest tylko wynikiem władzy – władza rodzi własność a nie odwrotnie..........

            Walka pomiędzy niewolą a wolnością, pomiędzy bogactwem a ubóstwem, których nie stworzyło ani „fatum”, ani „opatrzność”, ani „niezmienne prawo” przyrody, lecz zły instynkt człowieka, który z chciwości kazał mu szukać korzyści w kierunku ujarzmienia własnego bliźniego i zrobienia z niego niewolnika i nędzarza – jest więc bezwzględnie moralna i dobra. Trzeba tylko zdać sobie sprawę z jej istoty i zrozumieć, że tak jak dążenie człowieka do władzy jest naturalnym, apriorycznym wyrazem jego wrodzonego egoizmu, tak samo naturalnym i apriorycznym jest również dążenie jego do zrzucenia z siebie narzuconych kajdan. To jest konieczny wyraz tej walki przeciwko egoizmom człowieka, który z jednej strony chce władzy, a z drugiej nie chce służyć nikomu i chce być zawsze wolny.

            Bez względu bowiem na nazwy, wieki i ustroje, każdy ujarzmiony dążył i będzie dążył do wyzwolenia, do wolności i równości, choć jutro nieraz, zbliżając się do osiągnięcia swoich ideałów, powodowany własnym egoizmem, może się starać narzucić te same więzy drugiemu, tłumacząc, że robi to w interesie wolności, lub że ta nowa niewola nie jest niewolą, bo ujarzmiony pogodził się z losem i uznaje nowy stan za „słuszny i sprawiedliwy”.

            Dążenia te i „sprzeczne interesy klasowe” jako konieczny wyraz działania instynktu egoizmu, przejawiają się zarówno u poszczególnych ludzi, jak również w całych klasach, narodach i państwach. Robotnik, gdy został przedsiębiorcą, lub chłop, który stał się „panem”, zaraz zapomina o swojej wczorajszej niedoli i stosuje te same lub gorsze jeszcze metody wyzysku, bo jeśli on „wytrzymał”, to wytrzymają i inni. Niewolnicy, feudalni poddani czy wolni proletariusze z konieczności dążyli do wyzwolenia się z jarzma, lecz w momencie rozsadzania go, kiedy ludzkości zaczynała przyświecać zorza wolności i równości, wyłaniało się nowe, oparte na nowym systemie niewoli.

            Nowy ustrój przemocy mogły narzucić te same klasy, które wczoraj jęczały w niewoli, targając nienawistne więzy, lub te, które znając istotę władzy, zdołały się przystosować do nowego systemu. Tak było z mieszczaństwem, które wyzwoliwszy się z jarzma feudalnego, walcząc o wolność, równość i braterstwo, zaraz jutro narzuciło „braciom” nowe kajdany głodu i tak się dzieje do dziś, gdy wyzwalające się z jarzma kapitalistycznego „klasy pośrednie” chcą opanować cały naród przy pomocy tej broni, którą on sam oddał im w ręce. Tak samo zresztą jest i z całymi narodami, które dopiero co wyzwolone, jutro zaczynają już marzyć o ujarzmieniu innych i chcą im narzucić swoje własne więzy.

            Te dokonujące się zmiany i przeistoczenia społeczne i polityczne tłumaczy heglowska teoria o tezach i antytezach, które walcząc ze sobą mają wytwarzać syntezę. Za taką walkę tezy z antytezą można więc uważać działanie tych dwóch istniejących równocześnie w duszy człowieka instynktów, które w odpowiedni sposób kształtują jego wolę, pchając ją to w kierunku ujarzmienia drugiego, to do wyzwolenia się spod jego władzy.

            Walki tej między sprzecznymi instynktami, sprzecznymi interesami wolności i niewoli – między tezą i antytezą – nie można jednak przerwać w dowolnym punkcie. Musi się ona toczyć z konieczności aż do momentu, dopóki obie strony nie staną na równej płaszczyźnie, na której jako synteza leży równość praw dla wszystkich............... 

            W tej walce o równość, prowadzonej w obrębie ludzkości, bratobójczo nieraz, mogłyby też zginąć i klasy i narody i cała kultura, gdyby chciwości człowieka nie hamował jego własny rozum. Podlega on bowiem nie tylko tym dwom sprzecznym, naturalnym siłom instynktu, lecz również własnej woli, która jest niemniej potężną siłą i motorem działania. O ile jeden instynkt w człowieku każe mu ujarzmiać i wzbogacać się, to drugi każe mu się wyzwalać i zwalczać swą nędzę. W wir rozgorzałej stąd walki wkracza więc wola kierowana rozumem, która każe obu stronom szukać porozumienia na podstawie kompromisu. Na polu walki wyłania się więc synteza walczących miedzy sobą sił – synteza, którą dziś nazywamy moralnością...............

            Na tym kompromisie, nakazanym przez rozum, na uznaniu równych praw dla wszystkich i na jednakowej ich wolności opiera się też powszechny dobrobyt, powszechne szczęście i cała kultura ludzkości.............   

Przed ludzkością stoją więc tylko dwie drogi: albo wieczna walka aż do zupełnego zniszczenia kultury i powolny powrót do stanu dzikości – i do dżungli, walka przejawiająca się w egoistycznym nacjonaliźmie, militaryźmie, totalitaryźmie, w dążeniu do bogactwa jednych  i wtrącania drugich w stan ubóstwa i władzy nad nimi, - albo pokojowa współpraca wszystkich ludzi i narodów w kierunku powszechnego dobrobytu, opartego o równe prawa, o jednakową wolność i sprawiedliwość społeczną,”

W naszych czasach potrzeba równości praw jest oczywista, problemem dla nas jest, jak tę zasadę, którą nazwaliśmy wcześniej „prawem moralnym” wprowadzić w życie w warunkach konkretnego społeczeństwa ery globalizmu. I ten temat właśnie rozważać będziemy w następnych odcinkach.

***

 

Ostatnia modyfikacja: 05 października 2002